11-30-2016, 11:21 PM
W zeszłym roku w lecie byłem jednym z niewielu w małopolskim posiadaczem Heista.Nasycałem swoją próżność pełnymi podziwu spojrzeniami przechodniów.Jeździłem pomalutku wokół rynku,stawałem na parkingach co zacniejszych lokali,że niby coś trzeba wypolerować,chwilę odpocząć.
Zdarzyło się,że ktoś poprosił aby zrobić sobie zdjęcie,nie ze mną ,tylko z moim motorem.
Celebryta!
Nieśmiało zapuszczałem się coraz dalej-górki, drogi szybkiego ruchu...hula.
.I tak do listopada.
Zostałem sam na sam z moją maszyną,wyleczyłem drobne rany.
Zacząłem marzyć o podboju świata.
Pojadę na Słowację bo pięknie i blisko.Potrzebne:apteczka,kamizelka odblaskowa,zapas żarówek,podstawowe narzędzia,ubranie przeciwdeszczowe dla mnie i mojego motocykla.Jeszcze coś do picia, prowiant....mały zapasik paliwa.Już robi się ciasno.
Jako stary traper -nie zrezygnuję z niczego.
Potrzeba-matką wynalazków.Przeszukałem sieć. W tym czasie jedynie Lidor miał jedyne sensowne dodatki do Heista.Niestety co piękne to nie tanie.
Z kolei bagażniki dedykowane do konkretnych modeli miały mocowania fabryczne.
W Heiście jedyne wolne mocowanie to na poduszkę powietrzną.
Postanowiłem zrobić sam,nie ingerując w konstrukcję maszyny.Pomysł na bagażnik jest-kilka prób z szablonami z tektur i do roboty.
Materiały z Allegro - oczywiście z nierdzewki, śruby kołpakowe też nierdzewne.Żadnego spawania- mam tylko szlifierkę kątową,polerkę, wiertarkę,papier ścierny.Gięcie płaskownika ręczne- udało się.Poprzeczki z pręta gwintowanego wpuszczonego w rurki z nierdzewki polerowanej.Wsporniki z pręta nierdzewnego 1 cm grubego, gięte w łuk ,jak wsporniki błotnika.Najtrudniejsze było rozklepanie końców pręta aby wywiercić otwór na śrubę. Gotowe!! Siadam na bagażnik- nie gniotsa nie łamiotsa.Nie ma róży bez kolców. Pięknie wypolerowany orełek wbijał się w bagaż-groził uszkodzeniem w czasie jazdy,nie mówiąc o tym co by było gybym ,nie daj Bóg ,zrobił salto w tył.Implant na poziomie piersiowo lędźwiowym. Dlatego dorobiłem klapkę
Koszt ok 200 zł - satysfakcja warta milion
Potem poszło z rozpędu.
Dział militaria na Allegro, tani sprzęt z demobilu. Skrzynka po okularach niemiecka- solidna - pasuje we wnęce po stronie prawej za silnikiem . 2 otwory na śruby mocujące silnik,hamerait na czarno i gotowe Mieści multitool,klucze,zestaw naprawczy do opon bezdętkowych.
Jest sakwa z lewej a z prawej niestety wydech.I tu z pomocą przyszło wojsko- Skrzynka amunicyjna USArmy hermetyczna z solidnym zapięciem. Oczywiście w kolorze military- znowu malowanie.Akryl w sprayu słaby na zadrapania , hamerait lepszy. Wsporniki łukowate ,żeby pasowało do koła i błotnika.Na skrzynce po zdjęciu rączki mam 2 uchwyty na troki do namiotu i stelażu.
Mocowane są na obejmach do rur hydraulicznych .cena ok 2 zł.Ciężko pomalować bo ocynk ale jest. Są takie z gumami ,ale ja podłożyłem z dętki.Oryginalne obejmy chromowane są w cenie ok 50 zł sztuka ,w sklepach żeglarskich z nierdzewki ok 40 zł
Od spodu podłożyłem kątownik inox. Podpiera i izoluje od wydechu.Przy dłuższej jeździe ciepło w środku,ale worek foliowy nie roztopił się.
Ładownice do magazynków armii francuskiej z lat 60-solidne,dobrze odszyte, za psie pieniądze. Kupiłem 4 .Parę nitów i są sakiewki jak lala.2 pociąłem
przynitowane do sakwy,w jednej pojemnik aluminiowy snugpak 1 litr na paliwo w drugiej piersiówka 200ml na zestaw pierwszej pomocy.Do jednej z resztek doszyłem krawatkę przykręcaną korkiem wlewu paliwa ,mieści apteczkę ,kamizelkę,folię termiczna. Jedna z przodu silnika przymocowana opaskami zaciskowymi na zapasowe okulary,kominiarkę rękawiczki.Na koniec piórnik zdobiony resztkami blachy nierdzewnej.Mieści płachtę wojskową 2,5x 3 m - pokrowiec na motor lub prowizoryczny namiot.Z resztek wyszła pochwa na nóż.
Na lewej przedniej ramie solidny uchwyt na bidon- sprawdzony w trasie i znowu snugpak 1 litr na napoje.
I jeszcze gniazdo USB i zapalniczki-miejsce wymarzone. Podłączony do akumulatora, nie chciałem grzebać w lampie- nie znam się na elektryce.
Po 2 tygodniach padł akumulator a niczego nie włączałem- wniosek przetwornik usb zżera prąd.Dopiąłem włącznik za skrzynką narzędziową.Włączam tylko w czasie pracy silnika i jest O.K
Może nie powstało dzieło sztuki, ale ma wszystko do podboju.No i jest moje, niepowtarzalne!!
Jeden zgrzyt, na który nie mam pomysłu to dźwignia zmiany biegów.Piękny kryształowy szlif pięknie szlifuje moje buty.Są co prawda nakładki na buty -ale wyglądają jakbyś leczył haluksy. Mógłby być szlif w wierzchu a spód gładki. Założyłem tymczasowo kawałek węża ogrodowego-kalectwo!
Z takim zapałem pracowałem,że ani się spostrzegłem ,przyszła wiosna.
Pierwsza jazda ,powrót i o zgrozo wszystko wypieszczone pokryło błoto.
Decyzja- robię błotniki
Blacha klepana młotkiem z okrągłym łbem na pniu bukowym z wyżłobieniami do profili okrągłych wyszła mi dosyć gładko.
Teraz to co boli - trzeba je przykręcić i niestety wiercić w błotniku. Stało się- Zrobił się mniej amerykański ,bardziej słowiański.
Ale bojowy.
Na deser wydech. Ma być unikatowy.Można kupić piękne za 1200 ale jest kryzys.Falę dźwiękową generuje profil wydechu a co by się działo gdyby spróbować zmienić już ukształtowaną za wydechem Strumień gazów może działać jak instrument dęty i perkusyjny.Kawałek blachy,1 śruba i dobór kąta ustawienia.Kiedy pies sąsiada zaczął zawodzić, wiedziałem że to jest to.
Na koniec elaboratu dołaczyłem parę fotek -reszta w innych działach
Kochajcie swojego Heista!!